🫂 Kolejny poniedziałek i kolejny post przygotowany przez uczestniczkę grupy wsparcia: „RAZEM DAMY RADĘ”.

Poznajcie Kasię, która prowadzi gabinet naturoterapii, ze specjalizacją refleksologii stóp, twarzy i głowy. Byłam. Bardzo polecam 😁 www.czakry.com.pl

Jak do tego doszło, że Kasi dziś robi to, co kocha? Zechciała podzielić się z Wami swoją historią zmiany życiowej.
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
Moja historia
Było lato 2006 roku… Mieszkałam wówczas w Bonn z mężem i córką z pierwszego związku. Mijało 10 lat od ślubu. Starałam się być dobrą żoną, synową, córką, mamą, pracownicą. Bardzo się starałam, a jednak coraz częściej czułam bezsens konieczności tego „starania się”. Moje – jak myślałam wtedy – „zachcianki” udawało się czasem jakoś przemycać (czyli mieszanie ziół, czasem las, medytacja).
Urodziny, śluby, święta, chrzty, niedziele – pieczenie ciast, gotowanie, obowiązkowe spotkania rodzinne – stało się to czymś, co coraz częściej powodowało u mnie …odruch wymiotny. Stawanie na wysokości zadania było coraz trudniejsze, tak, jakby ktoś podnosił poprzeczkę. Jeszcze nie byłam świadoma, co się ze mną dzieje.
Przestałam jeść. Schudłam 25 kg w dwa miesiące. Wchodziłam do domu i biegłam do łazienki… Badania niczego nie wykazały.
Mąż zajmował się swoją rodziną, swoją mamą (jak to Włosi). W domu nie wiedział , co robić. Na to już nie starczało czasu. No i sam zaczął popadać w jakiś dziwny stan, gubiąc się między domem mamy a domem z nami.
Długo by pisać.
Dom-praca-praca-dom- a w niedzielę nagroda – obiad u teściowej.
Znacie to?
Korzystałam przez te lata z różnych metod- ziół, homeopatii, akupunktury. Pod koniec już odważniej – ćwiczyłam jogę, śpiewałam w chórze, jeździłam na medytacje…
I tak – pewnego dnia zobaczyłam gabinet z terapią dźwiękiem mis. Nigdy o tym nie słyszałam wcześniej. Zaintrygowało mnie to.
Po zabiegu wsiadłam do samochodu i czułam tylko….pustkę. W środku nie było nic. W końcu gdzieś z głębi wywaliło jedno pytanie- CO TY TUTAJ ROBISZ ??????????
Wieczorem weszłam do pokoju i powiedziałam, że się rozwodzę. Stało się wtedy coś dziwnego. Przestałam słuchać, co się do mnie mówi. Ruszyłam z impetem do działania. Zero reakcji na prośby, groźby, telefony nagle miłych szwagierek, manipulacje.
Wyprowadziłam się z córką do nowego mieszkania. Jemu (mężowi) też pomogłam się wyprowadzić, bo nie dawał sobie rady. Do dziś nie wiem, jak to wszystko udało mi się czasowo, siłowo, finansowo, ale wszechświat sprzyjał.
W międzyczasie kogoś poznałam i po ponad roku wróciłam do Polski. Nie oglądałam się za siebie. Skoro podjęłam decyzję, to po co wracać do przeszłości.
Rozwód był 2 lata później. Procedury. Bez orzekania o winie, co u Niemców jest ogromnym ułatwieniem. Wystarczy powiedzieć, że przez rok nie spało się w jednej sypialni. Niczego nie chciałam, niczego nie trzeba było dzielić. Nikt się nie buntował, on miał pracę, dochody. Ja nie zarabiałam regularnie. Nie widzieliśmy się nigdy więcej…
W mojej głowie zaczęła kiełkować myśl, która stała się w końcu rzeczywistością. Tyle lat nie umiałam się zająć sobą, moją drogą zawodową. Tym, co mi w sercu i duszy gra…
Najpierw Studium Psychotroniczne pomogło uwierzyć, że mogę. Potem już otworzyła się cała szeroka droga. Nie! Autostrada!
Refleksologia w Instytucie Refleksologów Polskich – stopy, potem twarz, uszy, dłonie, Medycyna chińska no i oczywiście misy tybetańskie w Akademii Petera Hessa!!!
Pamiętam ten dzień, kiedy otwierałam paczkę z misami… Potem gong, koshi i inne instrumenty.
Jeju, to się dzieje! Tego wszystkiego można się nauczyć! Zawsze myślałam, że to inni mogą. Do głowy mi nie przyszło, że mogę skończyć kurs, szkołę, studium, warsztat i działać!
Od powrotu do Polski ciągle się uczę. No nie mogę się uspokoić i nasycić pięknem tych metod, terapii, ich możliwościami.
Potem Terapia czaszkowo-krzyżowa, Dwupunkt i techniki kwantowe u Dr. Bartletta i Kinslowa i dużo innych.
Mijają lata, a ja nie żałuję niczego. Było tak, jak miało być. Gdyby nie tamto, może nie byłoby tego.
Każda sytuacja coś mi dała. Jedna coś dobrego, druga zmusiła mnie do nauczenia się asertywności, albo do stania się dorosłą, odpowiedzialną za siebie, odważną kobietą.
Na pewno wiem, czego nie chcę. Choć jeszcze nie całkiem wiem, czego chcę, bo jest tego tyle, że nie wiadomo, w czym wybierać. Pewnie tak mi już zostanie…
Prowadzę gabinet naturoterapii od 2013 roku. Moja specjalizacja to refleksologia stóp i twarzy. Ale ta mała dziewczynka w środku nie daje spokoju i za chwilę kończę Terapię zajęciową i Muzykoterapię, więc pewnie poszerzę działalność.
Jeszcze nie wiem jak, ale życie pokazało mi już, że dobrze jest wysłać intencję do wszechświata i z pozytywną, radosną energią robić kroczek po kroczku, byle do przodu! Działa…
Pozdrawiam Was serdecznie!
Kasia
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
————————————————————
Projekt: „RAZEM DAMY RADĘ” uzyskał dofinansowanie z budżetu miasta Poznania i jest realizowany pod patronatem Wielkopolskiej Sieci Organizacji Pozarządowych Działamy Razem, w ramach Centrum Inicjatyw Lokalnych, Regrantingowe 2021.