Drogie kobiety w trudnych życiowych sytuacjach…
🫂 Dziś kolejny post przygotowany przez uczestniczkę grupy wsparcia: „RAZEM DAMY RADĘ”.
📄Tym razem o NIEBIESKIEJ KARCIE – z teorii i praktyki …
🙄Ja dodam od siebie, że zdarzają się oczywiście sytuacje, że niebieska karta jest wykorzystywana dla celów taktyki procesowej (bo czuję, że takie komentarze mogą się pojawić), ale to dość szybko wychodzi na jaw. Założyć ją może prawie każdy (czasem małżonkowie zakładają ją sobie nawzajem), ale później następuje weryfikacja faktycznego celu. Niestety często też zdąża się, że faktyczne ofiary przemocy muszą znaleźć w sobie dużo siły i determinacji, aby skutecznie wykazać przemoc w czterech ścianach…
🔹🔹🔹🔹🔹🔹🔹🔹🔹
Niebieska karta powstała, aby pomóc ofiarom przemocy domowej, aby policja/dzielnicowy trzymali rękę na pulsie, aby pomóc ofierze uwolnić się od oprawcy i stanąć na własnych nogach.
W praktyce (przynajmniej patrząc na MOPR i policję jeżycką) ja odczułam, że niebieska karta jest niewygodna. Niby założą, ale chcą szybko sprawę zamknąć i odnotować „sukces”.
W moim przypadku kartę założyłam na policji. Na komisariat poszłam po rozmowie z dyrektorem szkoły starszego syna (syn zaczął mówić o przemocy w domu i dyrektor niejako mnie zaszantażował, że albo sama zakładam sprawę, albo on nas zgłosi). Poszłam taka niepewna, ale po rozmowie z policjantką (gdzie pani mnie trochę ustawiła do pionu, bo bym niedługo odwołała wszystko) założyłam ex mężowi niebieską kartę i złożyłam zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
I tu wchodzi do akcji „grupa robocza” niebieskiej karty tj. policja/dzielnicowy, MOPR i psycholog szkolny. Wizyty dzielnicowego i pani z mopsu (obie zapowiedziane telefonicznie), lekki przegląd kątów (czy czysto, jaka powierzchnia mieszkania).
Od pani z mopsu dowiedziałam się, że mogę składać wnioski o zasiłki, że mam szukać psychologa dla siebie i dziecka i że są bezpłatne punkty pomocy prawnej.
Od dzielnicowego dostałam przykaz szybkiej wyprowadzki, bo „ta rodzina jest….specyficzna” plus adres domu samotnej matki.
Potem moją sprawę przejął pan policjant i wykazał pełny brak profesjonalizmu. Mnie przesłuchiwał przy dzieciach (wtedy 7,5 i 2,5 lat), więc nie chciałam za dużo mówić, co się u nas stało, aby nie wpływało to na dzieci i ich relacje z ojcem. Na szybko dał mi coś do podpisania i mówił ze jeszcze się spotkamy na spokojne przesłuchanie. Dopiero w sadzie się dowiedziałam, że pan policjant zawarł tam, że ja nie chce, aby ścigać męża za przewinienia wobec mnie, tylko to, co zrobił synowi. Usłyszałam również od niego, że on zna takie „co najpierw skarżą, a potem wycofują wszystko i wracają do misia”, że mam się wyprowadzić do matki i zakończyć cały ten cyrk, że po co będę się ciągać po sądach.
Pedagog szkolny, niby nas wspierał, ale w zeznaniach na policji nagle „obrócił kota ogonem” i mówił, że to ja nastawiam dziecko przeciwko ojcu i wszystko wymyśliłam. Po czasie okazało się, że to kolega panienki ex męża.
W międzyczasie miałam wizytę kuratora sądowego od sprawy karnej. Tu była całkiem niezapowiedziana wizyta w sobotę po południu. Pani trafiła na domowy armagedon, bo syn przyniósł jelitówkę ze szkoły i od środy do soboty mieliśmy „kolorowo”. W domu piętrzyły się stosy pościeli/ubrań do złożenia i rozstawione dwie suszarki z suszącymi się ubraniami, do tego stos zabawek. Kuratorka okazała się być cudownie wyrozumiała i stwierdziły, że to jest „normalny bałagan chorobowy” i widać, że dzieci, zdrowe, zadowolone i że w tym domu jest dobrze.
Pan dzielnicowy przy drugiej wizycie dał mi namiary na Fundację Dziecko w Centrum działającą w ramach okręgowego ośrodka pomocy pokrzywdzonym przestępstwem w Poznaniu. I ta fundacja to było cudo. Załatwiłam tam psychologa głównie dla syna (ja już wcześniej sobie znalazłam), ale pani Ania ze mną też kilkukrotnie rozmawiała i pewnie tylko dzięki niej udało mi się przejść przez ten rozwód i odpowiednio przygotować do tego dzieci, zwłaszcza syna.
Ze względu na sytuację w domu musiałam się wyprowadzić chwilowo do mamy i w tym czasie panie z MOPR-u koniecznie chciały zamknąć nam niebieską kartę. Mimo mojego sprzeciwu panie dopięły swego i karta została zamknięta, bo przecież już mi nic nie zagraża i ex mąż nie może już nas skrzywdzić. Dopiero w Fundacji pani mi wytłumaczyła, że jak najbardziej powinnam nadal mieć tą niebieską kartę, bo w końcu ex mąż przychodził na spotkania z dziećmi, czyli było realne zagrożenie, że do przemocy może znowu dojść.
Nadmienię, że sprawa karna już w naszym przypadku zakończona z wyrokiem skazującym dla ex męża.
❌❌❌❌❌❌❌❌
Z PRZEMYŚLEŃ 🤔🤔🤔
  1. Nie bać się zakładać niebieskiej karty, zakładać spraw karnych, trzymać się swego, bo mogą chcieć nas od tego odwieść na policji, ponieważ przemoc psychiczna nie jest brana jeszcze na serio;
  2. Nie dać się przesłuchiwać przy dzieciach i czytać na spokojnie co „miły policjant” daje do podpisania (nawet jakbyś miała to czytać 3 razy i słuchała westchnień zniecierpliwienia policjanta);
  3. Nie bać się prosić o pieniądze z MOPR-u. To chwilowe zapomogi, a każdy grosz, zwłaszcza przy dzieciach się przyda. Pamiętaj, że na to idą nasze podatki, więc nie żebrzesz, tylko pobierasz to co wcześniej wrzuciłaś do skarbonki z napisem „państwo”;
  4. Szukać pomocy psychologicznej dla siebie i dzieci, zwłaszcza takiego psychologa, który jest zaznajomiony z przemocą domową.
  5. Uwaga! Musisz się przygotować na to, że maż/partner będzie próbował podważyć twoją poczytalność, że to Ty stwarzasz problemy, że to z Tobą jest coś nie tak. Wtedy masz prawo powiedzieć: „było mi źle przy tej osobie, partner zniszczył mnie psychicznie, muszę się odbudować, aby stworzyć nowy świat dla siebie i dzieci”. Na szczęście sędziowie to rozumieją i fakt, że szukasz pomocy psychologicznej dla rodziny, że starasz się nad sobą pracować, biorą jako nasz atut.
  6. Nie poddawać się i nie wycofywać. Nie ulegać szantażom, prośbom, obietnicom. Jak ex dowiedział się o niebieskiej karcie i sprawie karnej, to miałam monologi:
      • od: „Jak jesteś niegrzeczna, to nie dam Ci kasy na dzieci”,
      • przez: „Wróciłbym do Was, ale Ty musiałam powymyślać i skarżyć. Niszczysz naszą rodzinę”;
      • do „Jak tego nie odkręcisz, to zrobię z Ciebie wariatkę i zabiorę dzieci”
  7. Oni zawsze straszą odebraniem dzieci, ale na szczęście w większości wypadków tylko straszą, bo wiedzą, że to nasz najczulszy punkt. Kontrole dzielnicowego/MOPR-u/kuratora nie są straszne. To są zwykli ludzie… jednak dla bezpieczeństwa miej włączony dyktafon, bo może się zdarzyć „robaczywe jabłko”.
ps. Pozbądź się z domu całego alkoholu, nawet okazyjnych zamkniętych butelek. Bo czepliwy kurator/dzielnicowy może to odnotować i wysunąć wnioski, które z tych faktów nie wynikają.
👇👇👇👇👇👇👇
WAŻNE INFORMACJE:
Adres fundacji dla osób pokrzywdzonych przestępstwem
Fundacja Dziecko w Centrum
ul. Zeylanda 9/3, Poznań
Z całego serca polecam psycholog Annę Krzywidzką-Filuś, bardzo nam pomogła w tym całym zawirowaniu i do końca życia jej będę wdzięczna.
——————————————————
Projekt: „RAZEM DAMY RADĘ” uzyskał dofinansowanie z budżetu miasta Poznania i jest realizowany pod patronatem Wielkopolskiej Sieci Organizacji Pozarządowych Działamy Razem, w ramach Centrum Inicjatyw Lokalnych, Regrantingowe 2021.